Punktem zapalnym jest rynek uprawnień do emisji dwutlenku węgla (ETS).

Bezpłatne zezwolenia na emisję CO2 muszą zostać!
Komentuje Izabela Kloc, poseł do Parlamentu Europejskiego, członek komisji
Przemysłu, Badań Naukowych i Energii.

System bezpłatnych pozwoleń na emisję CO2 oraz planowany graniczny podatek węglowy nie są rozwiązaniami alternatywnymi. Tylko równoległe zastosowanie obu mechanizmów zapewni przetrwanie unijnemu przemysłowi energochłonnemu. Apeluje o to, m.in. Związek Pracodawców Business and Science Poland.
Przemysłowe organizacje lobbingowe początkowo przyjmowały unijną politykę klimatyczną z akceptacją i nadzieją. Wielu managerów liczyło, że dzięki dotacjom zmodernizują swoje przedsiębiorstwa i jeszcze zarobią na Zielonym Ładzie. To grono się kurczy. Niedawno, wpływowe stowarzyszenia branżowe, w tym grupa stalowa Eurofer, chemiczna ? CEFIC oraz cementowe ? Cembureau i Fertilizers Europe, skierowały list do Komisji Europejskiej z prośbą o przemyślenie niektórych propozycji dotyczących transformacji energetycznej.
Ich ceny biją kolejne rekordy. Pod koniec stycznia prawo do emisji jednej tony CO2 sięgnęło 40 euro. Rzecznik Eurofer wyliczył, że w 2018 roku sama tylko branża stalownicza zapłaciła z tego tytułu półtora miliarda euro. Rynek w pewnym stopniu stabilizują darmowe pozwolenia na emisję CO2. Jest to ostatni mechanizm obronny unijnej gospodarki przed tzw. ucieczką emisji. Przedsiębiorstwa z branż energochłonnych, przytłoczone nadmiarem obciążeń środowiskowych, po prostu mogą zwinąć interes i przenieść się do krajów, gdzie nie obowiązują takie restrykcje klimatyczne. Pod tym względem, lepsze warunki rozwoju oferują wszystkie państwa spoza Unii Europejskiej. Exodus firm przemysłowych grozi upadkiem, a w najlepszym razie osłabieniem konkurencyjności unijnej gospodarki.
Mimo tego w Brukseli wciąż wielu zwolenników ma pomysł wycofania bezpłatnych zezwoleń emisyjnych.
W zamian miałby zostać wprowadzony nowy mechanizm ? graniczny podatek węglowy (CBAM). Chodzi o cło na produkty z importu, których wytworzenie powoduje emisję CO2. Byłby to krok samobójczy dla unijnej gospodarki. CBAM jest interesującym pomysłem, ale nie wiemy, jak się sprawdzi w praktyce. Komisja Europejska nie przygotowała oceny wpływu tego mechanizmu na unijną i globalną gospodarkę. CBAM należy stosować z wyjątkową ostrożnością, aby nie wywołać wojny handlowej ze światowymi partnerami handlowymi. Turcja już zapowiedziała, że nowy podatek naruszyłby obowiązująca unię celną. Bruksela zaprzecza, ale to jest tylko przedsmak ewentualnych problemów. Unia Europejska ma wielu większych partnerów handlowych od Turcji i więcej branż do stracenia, niż tylko obrót cementem. Generalnie, Polska pozytywnie ocenia plan wprowadzenia CBAM, ponieważ rozważnie stosowany może stać się skuteczną formą obrony przed napływem towarów produkowanych w krajach, gdzie nie obowiązują restrykcje środowiskowe. Natomiast graniczny podatek węglowy nie może zastąpić systemu bezpłatnych pozwoleń na emisję CO2. Oba mechanizmy się uzupełniają, ale mają inne cele.
Pisze o tym w swoim apelu Związek Pracodawców Business and Science Poland, zapewniający ponad 150 tys. miejsc pracy, w tym w sektorach przemysłowych: rafineryjnym, nawozowym, metali nieżelaznych, chemicznym i energii.
? CBAM i istniejące instrumenty mogą i powinny być traktowane jako komplementarne, ponieważ ich cele są inne: zadaniem CBAM powinna być zachęta do zwiększania ambicji klimatycznych partnerów handlowych UE, a celem darmowych alokacji jest ochrona europejskiego przemysłu przed ucieczką emisji i zapewnienie równych warunków działania na rynkach eksportowych. Aby sprostać znacznie zwiększonym ambicjom dekarbonizacyjnym UE przemysł potrzebuje bezprecedensowych inwestycji w innowacje, a do tego niezbędne są stabilne warunki prowadzenia rentownej działalności i przewidywalne środowisko regulacyjne. Wycofanie darmowych uprawnień ETS nastąpiłoby tuż po rozpoczęciu nowej IV fazy ETS, w momencie, w którym przedsiębiorstwa zaplanowały swoje działania i przeprowadziły inwestycje w oparciu o rozwiązania regulacyjne przyjęte kilka lat temu. Zmiana przepisów po dokonaniu tych nakładów stawia pod znakiem zapytania przewidywalność inwestycji i ich rentowność, a pośrednio zdolność do finansowania procesu dekarbonizacji. Brak darmowych uprawnień oznacza także bezpośrednie zagrożenie dla konkurencyjności dla sektorów, które eksportują i konkurują na rynkach zagranicznych, ponieważ CBAM nie miałby efektu wyrównującego szanse konkurencyjne na rynkach krajów trzecich wobec wysokoemitujących podmiotów, które nie są obciążone kosztami unijnej polityki klimatycznej. Mamy wątpliwości czy ?rabaty eksportowe? zdołają wypełnić tę lukę, gdyż bezpośrednie wsparcie dla eksportu jest traktowane przez WTO jako zakazane subsydium eksportowe, dlatego byłby to najsłabszy prawnie element systemu. Ma to coraz bardziej rosnące znaczenie w kontekście zwiększonych celów redukcji emisji do 2030 r. ? czytamy w piśmie Związku Pracodawców Business and Science Poland.
W Parlamencie Europejskim odbyło się niedawno głosowanie nad propozycją stopniowego wycofywania bezpłatnych uprawnień do emisji dwutlenku węgla (ETS). Pomysł na szczęście upadł, ale minimalną przewagą głosów. Nie jest to sukces, lecz raczej drobne zwycięstwo, bo batalia o kształt unijnej kontroli nad emisją dwutlenku węgla dopiero się zaczęła. W czerwcu swój projekt ma przedstawić Komisja Europejska.