– Kopalnia Wujek. To symboliczne miejsce. Tu polała się krew. To było bardzo ważne doświadczenie dla ówczesnych oprawców, że jak dojdzie do strajku w kopalni, to bez rozlewu krwi się go nie zdusi. Po wydarzeniach grudnia 81 roku w kopalniach zmieniła się świadomość komunistów, że samymi ?pałami? górników nie złamią – tłumaczy w rozmowie z „Magazynem PGG” historyk prof. Bogdan Musiał.
Prof. Bogdan Musiał, na przełomie lat 70. i 80. był górnikiem w kopalniach ?Wieczorek? oraz ?Wujek?. W 1984 roku wyjechał do Niemiec, gdzie otrzymał azyl polityczny. Po wielu latach przyjechał do Katowic na zaproszenie Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności, gdzie 9 lutego 2023 roku wygłosił prelekcję na temat ?Jak górnicy obalili komunę?. Jego zdaniem z uwagi na strategiczne znaczenie górnictwa dla gospodarki komunistycznej oraz twardy opór polskich górników Moskwa poszła pod koniec lat 80. na daleko idące ustępstwa, które doprowadziły do upadku całego systemu. Podkreśla, że niemal w całości polska energetyka oparta była wówczas na węglu kamiennym i brunatnym, a dodatkowo węgiel służył do spłaty zagranicznych długów PRL.
– Pod koniec lat 80. w Moskwie widzieli, że system się rozsypuje, ale jeszcze mieli nadzieję, że można go poskładać. My post factum wiemy, że system nie był do uratowania, ale oni myśleli co innego. Starali się łagodzić nastroje wśród górników, bo Moskwa rozłożyła parasol ochronny, by nie doszło do kolejnego rozlewu krwi w polskich kopalniach. Wiedzieli, że górnicy nie popuszczą. Chronologia jest tu bardzo ważna, bo po wydarzeniach w 81 roku było jasne, że z górnikami muszą się liczyć. A to tylko przyspieszyło rozpad ? uważa profesor Bogdan Musiał. Historyk opiera się na dokumentach sowieckich, do których dotarł, a które ukazują znaczenie protestów w kopalniach w latach 80. w drodze ku wolnej Polsce.
Sam był uczestnikiem wydarzeń wa Wujku, w grudniu w 81 roku. Pracował wtedy w tej kopalni. Dlatego przyznaje, że wizyta w Śląskim Centrum Wolności i Solidarności kosztowała go wiele emocji. ? Nie wszędzie byłem w stanie wejść. Wróciły wspomnienia. Pracowałem z jednym z kolegów? który został wtedy zabity. Myśmy w parze pracowali, dla mnie to bardzo bolesne. Do tej pory zawsze pod Krzyż przyjeżdżałem, zapalałem znicz. Ale nigdy na teren kopalni nie mogłem wejść od kiedy wyjechałem z Polski. Teraz jestem po raz pierwszy po 84 roku ? mówi profesor Musiał. Ogromne wrażenie zrobiła na nim wizyta w łaźni łańcuszkowej, którą niedawno Polska Grupa Górnicza S.A. przekazała na rzecz Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności.
? Miałem takie odczucie, że tam moje ubrania na haku wiszą. Łaźnia się nic nie zmieniła. Taką ją pamiętam. Ale pracę w górnictwie zaczynałem w kopalni Wieczorek. Pierwszy raz zjechałem na dół jak miałem 18 lat i 3 dni. Nie było wtedy maszyn, tylko łopata i kilof. Dzisiaj jestem wdzięczny za to doświadczenie, choć praca była niebezpieczna. Gdy rozpocząłem pracę na Wujku to pracowałem na podsadzce, by zapobiegać szkodom górniczym. Wujek był wtedy nowocześniejszą kopalnią od kopalni Wieczorek. Byłem rurarzem. Te rurociągi non stop trzeba było rozkręcać i przekładać, bo ściana się przesuwała, a rury nosiło się na ramieniu ? wspomina profesor Musiał.
Uważa, że wystawa i rozbudowa Śląskiego Centrum Wolności i Solidarności jest konieczna, by młodsze pokolenia poznały historię. ? Ta wystawa jest niesamowita, ja musiałem z niektórych rzeczy wyjść, bo jak żywe wróciły wspomnienia. Ale przypominanie jest warunkiem, by młodzi ludzie w ogóle zrozumieli, co się wówczas stało – mówi profesor.
Jego zdaniem po 89 roku w Polsce zabrakło rozliczenia ówczesnych oprawców. – Nawet pośmiertnie powinni zostać osądzeni i skazani, by można było mówić w pełni o państwie prawa. To była zbrodnia. Tam nie było szarości, tylko czerń i biel. Ze strony komunistów było tylko zło, przemoc, cynizm, nieudolność i niszczenie Polski przez osoby gotowe zabijać dla pieniędzy ? uważa profesor Bogdan Musiał.
Profesor Bogdan Musiał już jako historyk pracował m.in. w Niemieckim Instytucie Historycznym w Warszawie, Biurze Edukacji Publicznej IPN, kierował katedrą Studiów nad Europą Środkową i Wschodnią Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, był też dyrektorem Instytutu Strat Wojennych im. Jana Karskiego.