Jedyne muzeum na terenie czynnej kopalni. Ekspozycja w Śląskim Centrum Wolności i Solidarności w Katowicach przyciąga tłumy

Blisko 15 tysięcy osób odwiedziło w pierwszym roku działalności po rozbudowie Śląskie Centrum Wolności i Solidarności przy katowickiej kopalni Wujek. Nowa wystawa stała znajduje się na blisko 1500 m kw. powierzchni na trzech poziomach. Oficjalnie została otwarta w 40. rocznicę krwawej pacyfikacji kopalni – 16 grudnia 2021 roku. Grupy zorganizowane są przyjmowane od stycznia zeszłego roku. Śląskie Centrum Wolności i Solidarności uczestniczy w plebiscycie Wydarzenie Historyczne Roku 2022. Można głosować na instytucję w trzech kategoriach ? edukacja, wydarzenie, wystawa.

Wystawa stała ma multimedialny charakter. Naszpikowana elektroniką, niezwykła sceneria, prezentuje nie tylko wydarzenia z początku stanu wojennego, ale także opowiada o genezie społecznego buntu w PRL, narodzinach Solidarności, a także o tym co działo się po pacyfikacji. Jednym z eksponatów jest czołg T-55, takie same jakie w grudniu 81. rozbijały kopalniany mur. Dyrektor Placówki Robert Ciupa podkreśla, że głównym celem ekspozycji było i jest dotarcie do młodych ludzi.
– Ta idea przyświecała nam przy budowie Muzeum. Braliśmy pod uwagę do kogo adresujemy to miejsce , kto ma przyjść i kto ma zwiedzać. Od samego początku zakładaliśmy, że jednak przede wszystkim młodzież, dlatego całość wystawy jest pomyślana tak, by pokazywać szerszy kontekst tamtych czasów. Czyli to nie jest tylko wystawa o pacyfikacji kopalni Wujek, ale też to historia pacyfikacji tej kopalni zanurzona w historii ogólnopolskiej, bo ona jest częścią tej historii ogólnopolskiej i miała wpływ na wiele czynników, które wydarzyły się także później, aż po 89 rok. Dlatego rozpoczynając zwiedzać wystawę, dowiadujemy się jaka Polska wtedy była, jaka wtedy była Europa. W kolejnych salach zaczynamy opowiadać o tym co się wydarzyło, że powstała Solidarność, co było jej genezą. Zwracamy uwagę, że tak naprawdę czynnik ekonomiczny był niezmiernie ważny, pokazujemy, że tak naprawdę dla elit władzy, nie był ważny człowiek, bo człowiek stał w kolejkach, i tak się rozpoczyna się w naszym muzeum ta historia ? tłumaczy dyrektor Robert Ciupa.
CZASY PRL, ELITY WŁADZY, KOLEJKI W SKLEPACH, POCZĄTKI SOLIDARNOŚCI
Przestrzeń podzielona jest tematycznie, w każdej z sal jest dedykowana scenografia. Na początku wystawy znajdziemy mapę Europy sprzed lat, podzielona żelazną kurtyną. Są na niej państwa, które już nie istnieją, takie jak Jugosławia, Czechosłowacja czy NRD. W części poświęconej blokowi wschodniemu i Polskiej Republice Ludowej w posadzkę zostało wkomponowane logo PZPR. Są tam zdjęcia elit komunistycznej Polski oraz obywatele stojący w kolejce. W betonową, industrialną konstrukcję znajdują się nawiązania do współczesnego przemysłu, między innymi zdjęcie Huty Katowice. Drogę do kolejnej sali, poświęconej Solidarności, wyznacza papieski pastorał wbity w podłogę.
– Pastorał papieski rozbija posadzkę i prowadzi do sali Solidarności. Wystawa od samego początku musi być bardzo dobrze przygotowana scenograficznie, aby działać na młodych odbiorców , a jednocześnie pokazywać im to wszystko w sposób niesztampowy, ciekawy, intrygujący i ich interesować. Podobnie jest z prezentacjami, w każdej sali mamy widowisko, ono jest trochę zrobione w taki sposób, że ma przypominać czołówki z Netfliksa. Wszystko jest dynamiczne, przykuwa uwagę, a jedocześnie jest niezwykła dbałość o szczegóły. Mamy tu telefony z lat 70., elementy związane z radiem Wolna Europa, które można odsłuchać w języku polskim i angielskim, informacje o stanie wojennym oraz eksponaty. Te ostatnie nie są dominujące, z dwóch przyczyn, po pierwsze nie ma tych eksponatów tak dużo z tego okresu, a druga przyczyna jest taka, że chcielibyśmy, żeby wystawa miała charakter multimedialny ? zaznacza dyrektor Robert Ciupa.
O protestach z początku lat 80., porozumieniach robotników z władzami PRL zwiedzający dowiadują się z przestrzeni, którą wypełniają obrazy wyświetlane z projektorów na ścianach, które nabierają barw, gdy do nich podchodzimy. Pokaz o ówczesnej sytuacji dopełnia głos lektora z głośników oraz uzupełniają dotykowe ekrany w różnych częściach pomieszczeń. W jednym z nich rozmieszczono monitory w oprawach telewizorów z minionej epoki, na których wyświetlane jest przemówienie generała Wojciecha Jaruzelskiego o stanie wojennym z 13 grudnia 1981 r.
– W jednej sali przedstawiamy stan wojenny, jest pełno telewizorów i zaraz potem wchodzimy do przestrzeni, która wygląda jak dół kopalni Piast. To właśnie ta kopalnia, gdzie na dole pod ziemią na wieść o wprowadzeniu stanu wojennego najdłużej protestowali górnicy. Scenografia to jest klucz, by zwiedzający poczuli, ze to coś rzeczywistego, nie tylko, żeby mogli dotknąć ekranu, ale żeby mogli dotknąć górniczego telefonu, to wszystko jest namacalne? opisuje dyrektor Robert Ciupa.
KLATKA SCHODOWA JANA LUDWICZAKA I CZOŁG T-55, RAMPA I AMBULATORIUM
Na kolejny poziom prowadzą schody zaaranżowane, tak by przypominały klatkę schodową w bloku Jana Ludwiczaka, ówczesnego przewodniczącego Solidarności w kopalni Wujek. Są nawet uszkodzone drzwi na wzór rozbitych drzwi do jego mieszkania przez milicję. To właśnie jego zatrzymanie było iskrą zapalną do rozpoczęcia strajk w tym zakładzie.
– Tymi schodami wchodzimy w przestrzeń, moim zdaniem, bardziej emocjonalną. Znajduje się tu czołg, pokazujemy go po to, żeby wzbudzić grozę. Chcemy by zwiedzający zrozumieli co czuł człowiek, który brał udział w strajku, z czym się mierzył. A tych czołgów było więcej ? wyjaśnia dyrektor Robert Ciupa.
Czołg T-55 to jeden z najbardziej efektownych eksponatów. W grudniu 1981 roku do strajkujących skierowano 22 takie maszyny, które staranowały kopalniany mur, umożliwiając zomowcom wejście na teren zakładu. Obok jest, obecnie zabudowana, rampa, z której pluton specjalny ZOMO strzelał go górników. Są łuski pocisków, w tle słychać odgłosy walki. Idąc dalej zwiedzający widzą tragiczne skutki.
Kolejne pomieszczenie, przypomina kopalniane ambulatorium, do którego trafiali ranni górnicy. Na posadzce widnieją ślady przypominające krew. Na ścianie znajduje się dziewięć ekranów, prezentujących historie dziewięciu ofiar. Są tez sylwetki lekarzy, ratujących rannych z narażeniem własnego bezpieczeństwa
– Pokazujemy 9 górników, w którym miejscu zginęli i z jakiej odległości do nich strzelano, , to jest niezwykle ważne, bo te odległości są od 20 do 100 metrów. Było 23 rannych, mówimy tu o strzałach, które padały w głowę, w klatkę piersiową. Opowiadamy te dramatyczne historie, w sposób inny, ponieważ przez pryzmat ofiar. Są tu biogramy 9 górników, ale i zdjęcia nie tylko takie, jakie znamy z ich legitymacyjnych fotografii, ale i z prywatnych albumów. Chcieliśmy pokazać ich jako zwykłych ludzi, którzy mieli rodzinę, byli synami, ojcami. Ja zawsze też opowiadam o młodym Janku Stawisińskim i jego mamie, które tu zaczęła pracować jako salowa, ona jest z Koszalina. To jest także nawiązanie do medyków, do tego, że rzeczywiście przedstawiciele służby zdrowia przyjeżdżając tutaj wiele ryzykowali, że lekarze byli bici i zastraszani. Tu pokazujemy wspomnienia tych lekarzy, to jest jedno z ciekawszych miejsc także dla medycyny górnośląskiej, pokazujemy, że oni potrafili zrobić to co do nich należało ? podkreśla dyrektor Robert Ciupa.
W kolejnych salach znajduje się odrestaurowana makieta odwzorowująca teren kopalni w tamtym czasie oraz przebieg działań sił milicyjno-wojskowych podczas pacyfikacji zakładu. Dodany został element mappingu tak, by dokładnie pokazać chronologię wydarzeń. Wyświetlany jest czas, podświetlane elementy i minuta po minucie poszczególne fazy pacyfikacji kopalni, głos lektora wyjaśnia co się wtedy działo, od staranowania muru przez czołgi, po dramatyczną obronę górników, aż po strzały oddane przez zomowców do protestujących. Tuż obok w nawiązaniu do łaźni łańcuszkowej w sali Anatomii Protestu, można obejrzeć nagrane wspomnienia i relacje świadków. Drzwi nawiązują do procesów – górników, którzy zostali skazani za udział w strajku, jak i osądzonych po latach zomowców, oraz władzy, która uniknęła karnej odpowiedzialności za masakrę w Wujku nie ponieśli politycy.
– My tutaj staramy się prezentować suche fakty, nie robimy nadinterpretacji, zakładamy, że ludzie są mądrzy i sami wyciągną odpowiednie wnioski, tak samo jest z procesami, które zostały tutaj zaprezentowane. Z jedne strony procesy górników, Stanisław Płatek skazany po 7 dniach procesu na 4 lata, z drugiej stropny procesy funkcjonariuszy Zomo, które toczyły się znacznie dłużej i już w wolnej Polsce oraz władza, która nigdy nie została osądzona. Tu nie potrzeba większych komentarzy. Są tu dodatkowe stanowiska dotyczące akt sadowych, wizji lokalnej na wujku, więc każdy może te szczegóły odnaleźć i odkryć. Co do samych eksponatów to najciekawszym są fragmenty tarczy zomowskiej, łuski gazów łzawiących, ślepych naboi ? mówi dyrektor Robert Ciupa
REPRESJE, INTERNOWANIA, PODZIEMIE I EMIGRACJA
Trzeci poziom ukazuje, że po pacyfikacji kopali Wujek przyszły represje, internowania. By przypominać o inwigilacji działaczy opozycji, ściany ekspozycji, aż po sufit zostały wypełnione teczkami bezpieki. Są także pamiątki po internowanych, wykonane przez nich w aresztach przedmioty oraz informacje na temat tego co działo się po delegalizacji związku. Wśród eksponatów jest chusta ozdobiona przez Stanisława Płatka. Projektor wyświetla też listę około 10 tysięcy nazwisk osób represjonowanych, jest możliwość wyszukania konkretnej osoby. Tu także znajdziemy drukarnię podziemną, druki podziemne, pisma podziemne, stąd drukarnia podziemna, matryce oraz informacje o osobach, które zajmowały się takim nielegalnym drukiem.
Emigracja w tamtych czasach została przedstawiona w pomieszczeniu, przypominającym katowicki dworzec PKP z lat 80. ? Pojawiło się pytanie jak pokazach wyjazdy? Milion ludzi wyjechało z kraju, kupiło bilet tylko w jedną stronę. Postanowiliśmy to pokazać właśnie za pomocą dworca katowickiego, tej części budynku której już nie ma, jest ławeczka, kawałek sklepienia dworca, okno. Tutaj też opowiadamy o roli kościoła katolickiego w tamtym okresie ? wyjaśnia dyrektor Robert Ciupa.
Niezwykle istotny jest finał wystawy. W nawiązaniu do łaźni łańcuszkowej, na łańcuchach zawieszone są informacje dotyczące ofiar reżimu, na ścianie umieszone zdjęcia 56 ofiar stanu wojennego potwierdzonych przez IPN. Na środku ściany jest obraz kopalni Wujek i drewniany Krzyż.
– Chodziło nam o to, żeby pokazać, że choć Solidarność narodziła się Gdańsku, ale tak naprawdę wykuła się tutaj u nas w Katowicach, bo to u nas Ci ludzie za te ideę, byli gotowi oddać życie. I stąd to miejsce jest tak ważne. Przy tych 56 ofiarach stanu wojennego, aż 9 ofiar jest z Wujka. Już wtedy to miejsce stało się ważne, to miejsce zostało zapamiętane, zmieniano trasy autobusów, by ludzie mogli oddać hołd przed Krzyżem. Natomiast nasza wystawa o tym opowiadająca, nie kończy się martyrologicznie, w drzwiach pojawia się Stanisław Płatek i mówi tak: ?Zostawiam Wam garść wolności z kopalni Wujek? i idąc dalej jesteśmy łapani przez kamery i stajemy się częścią wyświetlanej tu z sylwetek biało- czerwonej flagi ? tłumaczy dyrektor Robert Ciupa.
Jak podkreśla dyrektor Ciupa ekspozycja jest efektem kompromisu zawartego pomiędzy historykami, a scenografami. Ekspozycję przygotowała firma Adventure, nie ma na niej plansz, a wszystkie treści są przekazywane za pomocą multimediów. Składa się z wielu form artystycznych, użyto różnych materiałów szkła, stali, ceramiki, betonu, żywicy. Istotne było zgranie faktów historycznych z multimedialną narracją tak by całość była zrozumiała.
ŁAŹNIA ŁAŃCUSZKOWA I BUDYNKI PRZEKAZANE PRZEZ PGG S.A., WSPÓŁPRACA Z KOPALNIĄ
Muzeum przed rozbudową, składało się z trzech sal wystawowych, które odwiedzało rocznie 7 tysięcy osób. Po rozbudowie to 14 tysięcy, ale zdaniem przedstawicieli placówki odwiedzających w tym roku może być nawet 20 tysięcy. W tym roku przestrzeń jeszcze się powiększyła. Polska Grupa Górnicza S.A. przekazała na cele edukacyjne historyczną Łaźnię Łańcuszkową. W najbliższych planach jest zagospodarowanie pozostałych 2 budynków otrzymanych od PGG S.A. i wybudowanie tam przestrzeni potrzebnej do działalności konferencyjnej, edukacyjnej, a także strefy odpoczynku i relaksu. Plan już jest, na razie brakuje pieniędzy na jego realizację.
Dyrektor Robert Ciupa podkreśla, że prowadzenie tej placówki wymaga ścisłej współpracy z kopalnią.
– To jest jedyna instytucja kultury działająca na terenie czynnej kopalni. To się nie zdarza, współpraca z górnikami to coś wyjątkowego. Wywodzę się z rodziny górniczej, mój ojciec pracował na kopalni Wujek, brał udział w strajku. Ale o tak przez 4 pierwsze lata tak uczyłem się odnajdować w środowisku górniczym. To jest tak jak rozpoczyna się pracę w kopalni i zaczyna się zjeżdżać na dół, przez pierwsze pół roku człowiek uczy się chodzić, żeby się nie wywrócić. Ja przez 4 lata uczyłem się rozmawiać, z kopalnią i teraz to działa bez zarzutu, bo trzeba nie tylko mówić, ale i słuchać, być cierpliwym. I dzięki temu powstała ta niezwykła wystawa ? tłumaczy Robert Ciupa.